sobota, 9 lutego 2013

1



Nudzi mi się. No nudzi. I to tak bardzo. Okej, raz, dwa, trzy i . . . nie. Nie chce mi się wstać. Dobra druga próba. Tak! Udało się! Yeah! Jestem najlepsza! Ale trzeba jeszcze wstać. I właśnie w tym momencie mój świat się zawalił. Z ciężkim westchnieniem podniosłam się w łóżka i leniwie poczłapałam do drzwi. Otworzyłam je po czym zbiegłam na dół, do kuchni. Z szafki wyciągnęłam czekoladę ( bez niej szczęście by nie istniało) oraz butelkę wody. Spakowałam to do mojej kochanej czarnej torby i już miałam wychodzić, gdy mój mózg ( nareszcie!) zadziałał i zawiadomił mnie o tym, że dalej jestem nieubrana,a na łbie mam siano. Popędziłam do łazienki i jednocześnie szczotkując zęby oraz czesząc włosy, zaczęłam ubierać spodenki. Czarne oczywiście. Przeciągnęłam ogon przez niedużą dziurkę wyciętą z tyłu. Ubrałam również bluzkę, czarną. Zgadliście. No. Po ubraniu się wybiegłam z domu i ruszyłam na malutką polankę oddaloną od mojej chatki o jakieś pięć kilometrów. Dystans pokonałam w tempie ekspresowym. Zaczęłam się rozciągać, robić szpagaty, mostki. Potem trenowałam rzucanie kuani i shirukenami, co mówiąc skromnie, szło mi całkiem nieźle. Następnie zaczęłam ćwiczyć pewną technikę, która mnie zaintrygowała. Było to Moeru chikyū no Jutsu*. Złożyłam palce w pieczęcie. Przede mną pojawił się płomień. Machnęłam prawą ręką. Ogień przemieścił się wraz z nią. Machnęłam nią znowu, Ogień powtórzył mój ruch. Fajnie. Bawiłam się tak do czasu kiedy (prawie!) nie podpaliłam drzewa. Uznałam, że najwyższa pora wrócić do domu. Gdy tylko otworzyłam drzwi zatrzymałam się. Przy stole siedział On. Ukłoniłam się

- Witaj Ojcze. - powiedziałam wpatrując się w niego. Podniósł się z krzesła i skierował się w moją stronę. Chwycił mnie za włosy i szarpną do tyłu. Pisnęłam cichutko. Usłyszała cichy śmiech. Dzisiaj? Poczułam coś niemiłego w okolicach szyi. Było zimne i ostre . . .kunai. Zaczęłam się gwałtownie wyrywać, ale skutecznie mnie unieruchomił, krępując nadgarstki z moimi plecami. Wbił koniuszek ostrza w moją szyję. Znieruchomiałam. Przesuną go w górę, bok, dół, góra . . . rozcinał moją skórę, próbując zadać mi jak najwięcej bólu, a mi się to podobało. Tak, podobało. Ale jak? Jestem masochistką. To . . . to jest straszne! Wyrwałam się, i podbiegłam do drzwi. Otworzyłam je, ale wepchną mnie z powrotem do domu. Kopną w żebra. Kopną w kręgosłup. Przesuną shurinkenem po mojej ręce. Śmiał się. To było okropne. Pochylił się nade mną i polizał mój policzek. Wzdrygnęłam się z obrzydzenia. Nie dotykaj mnie! Nie dotykaj! Boli! Boli!

- Wiesz co kochanie? Znam pewnego człowieka. Jest bardzo miły, nie martw się. Będziesz u niego przebywać do póki nie nabierzesz pokory. Bądź grzeczna. - szeptał mi do ucha. - nazwa się Pani.


* Jutsu wymyślone przeze mnie :)

Przepraszam z góry za wszystkie błędy, liczę na komentarze.


wtorek, 5 lutego 2013

Ohayo!

Więc tak : witam wszystkich serdecznie. Blog będzie oparty na anime Naruto. Oczywiście Sasuke będzie postacią pierwszoplanową, gdyż  zanim będą wiązać się losy naszej głównej bohaterki- Shi. Mam nadzieję, że wam się spodoba, oto ona. Jest ona kotołakiem o czarnych włosach (do pasa oczywiście), czarnym ogonie, uszkach oraz złotych oczach z pionowymi źrenicami jak na koteczka przystało ^^ Ma on 14 lat. Wybaczcie, że zdradziłam tle szczegółów, ale nie mogłam się powstrzymać.